Latem okno odsłoniłem, wnet wleciało światło
O zabawkę się potknęło, długim cieniem padło
Najeżyło się igłami w kosmatym dywanie
I usiadło uśmiechnięte na moim tapczanie
Innym razem otworzyłem, wpadł jesienny wiatr
Piruet zrobił nad tapczanem, też tam prawie siadł
Lecz się zerwał figlarz jeden, kartki z biurka zwiał
I na koniec trzasnął drzwiami, jakby ręce miał
Jeszcze kiedy indziej, zimą, biały śniegu płatek
Przez to okno do mnie wpłynął, jak malutki statek
Wylądował delikatnie na wierzchu mej dłoni
I po chwili zniknął, tylko jedną łzę uronił
Dziś jest wiosna, a przez okno słychać ptaków śpiew
Dyskutują między sobą żywo pośród drzew
Jeden z nich, roztrajkotany siadł na parapecie
A co dziś za Twoim oknem dzieje się na świecie?
Lew ma grzywę tak wspaniałą
Bo układa ją noc całą
Choć zazdroszczą mu pawiany
On wciąż chodzi niewyspany
Ziewa, zęby pokazuje
I zły głośno porykuje
Bardzo się podoba pannom
Gdy przechadza się sawanną
Lecz w histerię wpada prawie
Kiedy zgubi grzebień w trawie
Inni się tak nie fryzują
Ale lwu nie podskakują
Raz w Bałtyku żyła rybka
Ultra turbo super szybka
Wyprzedzała motorówki
Oraz piłki do siatkówki
A gdy chustkę za wydmami
Wiatr zdarł z głowy starszej pani
Prześcignęła ją tak szybko
Że z podziwu innym rybkom
Zaschło w gardle i dzień cały
Wodę biedne popijały